I pierwszy mecz preseason za nami, przegrana z Clippers (grając bez Aldridga, Williamsa, Wrighta i CJ), Clippers mają bardzo mocną pierwszą piątkę i bardzo szybko wypracowali sobie kilka punktów przewagi, z którą dojechali do końca, De Andre Jordan zdominował obie strony kosza, świetny gracz zbierał, punktował, blokował , słowem brylował na parkiecie. A u nas , no cóż wszystko ładnie opisał kolega ptbcity na swoim blogu, ja ze swej strony dodam, że ba PLUS: Batum , Robinson, a z ławki Bost, Crabbe, Leonard, i Freeland. A pozostali no coż Lopez w pierwszej połowie niemiłosiernie blokowany przez Jordana, druga połówka lepsza, Wes taki jakiś niewidoczny, no i Lillard, to ten od którego wymagania są największe, i wypadł słabo na tle Paula który świetnie rozdawał piłki, u nas poza starającym się Lillardem nie miał tego kto robić.
Podsumowując, zobaczyliśmy mecz  i naszą ofensywę ile jest warta bez Aldridga, ale też zobaczyliśmy zawodników z ławki, którzy byli lepsi od ławki Clippers.

Zacznę się martwić jak kontuzji dozna Terry Stotts. Pamiętacie McMillana o kulach?